Mam fetysz... Oooooooooooooo i to jaki... objętościowo całkiem spory... większy niż, większość fetyszy, choć w owej grupie gatunkowej są i dużo większe... na szczęście ów fetysz jest blisko... choć nie na wyciągnięcie ręki... .Niby każdego szarego dnia jestem sobie taki zwykły obywatel, ale gdzieś tam w tych mrocznych zakamarkach umysłu siedzi ten ponętny kształt i kusząco przyciąga mnie paluszkiem, choć sam w sobie z racji swojego jestestwa paluszka, a nawet palucha czy nawet stopy nie posiada... i nagle ciemną jesienną nocą, gdy wszyscy już śpią w swoich przytulnych łóżeczkach, to on się ujawnia... ujawinia się w całej okazałości i mówię sobie pozbawiając się wstydu mniej więcej w ten sposób:... Tak!!! Przecież jestem człowiekiem!!! mogę mieć przecież swoje słabości(patrz fetysze-> tłum terminu w blogu Kol. Jacka)... i kiedy, tak jak dziś znajome Anki i Anie poprzez różne swoje zachowania nęcą i przypominają mi o tej mojej słabostce, to jak takiemu Klarkowi Kentowi świta mnie, że przecież naprawdę to ja nie jestem normalnym zjadaczem chleba, czy tam nawet wodzionki, ale...ech... muszę to w końcu powiedzieć...całym sercem...knedliczków... .
Chociaż musze przyznać, że odcinam się od bliższych aromatem Toy Toy-owi, niż produktom mlekopochodnym o nazwie(dla wtajemniczonych) radamer (PRZESTRZEGAM!!!) i że jednak mimo wszystko ewidentnie nie jestem tej kuchni(jak na razie:P) znawcą, to polecam szczerze oczarowany wszystkim, co związane z tamtymi okolicami ;)
Tak na marginesie Mariusz Szczygieł i jego bliźniacze (przepraszam za wyrażenie )zboczonko:Czechy
A tak na marginesie drugim jeszcze, to podoba mi się takie typowo czeskie podejście (skrótowo ujmując)Petera Zelenki(na podstawie największego czeskiego dramatu XX wieku, a może cytując za niektórymi największego dramatu Europy Środkowo-Wschodniej), że jeśli, tak nawiązując do mojej powyższej wypowiedzi, jakiś członek takiego społeczeństwa np. współżyje z odkurzaczem, wynika to wyłącznie z tęsknoty za lepszym życiem. I przekładając na inne dziedziny życia wiem, że Tam to się przekłada- tu tak lekko humorystyczne i pobłażliwe traktowanie życia i przeróżnych nawet najdziwniejszych jego składników nie może mieć miejsca niestety.