poniedziałek, 5 listopada 2007

masowo kładziemy się spać

Powariowali...jeżdżą tymi wypchanymi po brzegi autobusami, chorują na te anginy, marzną na tych szarych mokrych ulicach... a można by tak przecież kulturalnie pozakręcać piecyki gazowe, wlać maksymalną ilość wody do gąbkowych nawilżaczy powietrza przy kalofyferach, trochę więcej pasty na szczoteczkę wycisnąć iiiiiiiiiiiiii...no to trochę stary i zerżnięty zresztą pomysł, ale kuszący oj kuszący, szczególnie o porze roku, kiedy się zastanawiasz po cholere jakiś twój praprzodek cisnął tak na tą ciemną zimną północ, jakby mu na południu było zbyt monotonnie, że mu nie trzeba przez 11 miesięcy dylać po drewno na opał do jaskini i dylać za tym jakimś kopytnym i tym jego bogu ducha winnym futrem. Oczywiście w takich chwilach pomaga wszelka odmiana piękna, także fotograficznego, więc szanowny czytaczu, a może nawet wasza trójko czy czwórko (bo nieskromnie powiem, że jak sobie wyliczam tych aktywizujących się tutaj poza mną, to może mi nawet tyle wychodzi), aby odwieść Cię od pokusy pieprznięcia wszystkim i zapadnięcia w sen zimowy, i nakierowaniu na ten drobny promyczek światła nadzieji, że nawet teraz warto zasuwać po tych ulicach o aurze jak z plutona jakiegoś, pozostawiam Cię z paroma obrazami czystego piękna i zarazem najwyższego osiągnięcia ludzkiej myśli technicznej... Ju łelkom:


Brak komentarzy: